Japonia odnotowała w ubiegłym roku rekordową liczbę odwiedzających. Obecnie kraj ten gości więcej turystów zagranicznych niż przed pandemią, co jest w dużej mierze zasługą niskiego kursu jena.
Po okresie długotrwałych restrykcji pandemicznych, Japonia otworzyła swoje granice, co spotkało się z ogromnym odzewem ze strony turystów.
Nowy rekord odwiedzających
Rekord z 2019 roku został znacząco pobity w 2024 roku – liczba turystów wzrosła o 5 milionów, osiągając niemal 37 milionów gości z zagranicy.
Turyści z innych krajów azjatyckich, takich jak Chiny, Korea Południowa i Tajwan, tłumnie odwiedzają Japonię. Przyciągają ich dwa główne czynniki: możliwość podróżowania po długim okresie ograniczeń oraz niski kurs jena, dzięki któremu zakupy w Tokio czy wizyta w onsenie (gorących źródłach) w górach stają się bardziej przystępne cenowo.
Ambitny cel: 60 milionów turystów
W obliczu globalnych zawirowań gospodarczych, turystyka jawi się jako stabilne źródło dochodów, co dostrzegają japońskie władze. Według Bloomberga, celem jest przyciągnięcie do 2030 roku kilkudziesięciu milionów dodatkowych turystów, osiągając docelowo 60 milionów zagranicznych gości rocznie.
Japonia ma wiele do zaoferowania podróżnym: od zaśnieżonych stoków narciarskich na północy po tropikalne plaże na południu. Bogata kultura jest oczywistym magnesem, a wielu turystów pragnie podziwiać różnorodne krajobrazy, korzystając z doskonale rozwiniętej sieci kolei Shinkansen (szybkich pociągów).
Rosnące napięcia z lokalną społecznością
Wraz z nagłym wzrostem popularności Japonii jako destynacji turystycznej, rosną napięcia między turystami a mieszkańcami, co jest zjawiskiem obserwowanym w wielu miejscach na świecie, gdzie napływ turystów staje się zbyt duży.
Jednym ze sposobów na zrównoważony rozwój turystyki jest zachęcanie odwiedzających do eksplorowania mniej popularnych regionów, zamiast koncentrowania się wyłącznie na takich miastach jak Kioto.
„Kluczowe będzie to, w jaki sposób inne regiony mogą rozpowszechniać informacje i zachęcać turystów do odwiedzania ich obszarów” – uważa Harumi Taguchi, ekonomista z firmy badawczej S&P Global Market Intelligence.